Współczesny świat żyje tak jakby Boga nie było. Jest to skutek działań ludzkich z końca XIX w. To był początek usuwania Stworzyciela z życia narodów. W pierwszej kolejności usunięto Go z życia państw i społeczeństw, a później z życia rodzin i jednostek. Myśliciele z tego okresu ogłosili, że Bóg nie żyje. Jego egzystencja nie ma dla nas znaczenia. Słynny filozof niemiecki Fryderyk Nietzsche napisał "Bóg umarł". Chciał przez to hasło ogłosić, że Bóg przestał być człowiekowi potrzebny.
      Dla wielu luminarzy nauki i filozofii odsunięcie Stwórcy poza nawias życia ukazało  perspektywę bytowania bez Boga. Co to oznacza dla przeciętnego człowieka doskonale oddał Iwan z powieści Fiodora Dostojewskiego - "Bracia Karamazow": jeśli Boga nie ma wszystko wolno. Wolność, a właściwie swawola (wolność kosztem drugiego człowieka) staje się normą dla społeczeństw Zachodnich. Bóg, jak Go określał Sartre, był tym, który podgląda człowieka. Takiego Boga podglądacza, Boga ograniczającego ludzkie swobody trzeba się pozbyć. Zapomniano jednak o tym, że bez Boga człowiek zginie, zatraci siebie. Sobór Watykański II stwierdził, że stworzenie bez Stworzyciela zanika. Człowiek staje się człowiekowi wilkiem. Wielki pisarz francuski Albert Camus pisał: "...jeśli się w nic nie wierzy, jeśli nic nie ma sensu ... wszystko jest możliwe!" Możliwe są obozy koncentracyjne, łagry i systemy totalitarne (komunistyczne, hitlerowskie) w których człowiek jest nikim, najwyżej numerem lub masą pracującą. Możliwe staje się, i to w majestacie stanowionego prawa zabijanie nienarodzonych, "usypianie" chorych i starszych! Od wielu lat są prowadzone badania i doświadczenia na ludzkich embrionach. Zapłodnienie " in vitro", hodowla embrionów dla części zapasowych potrzebnych do ratowania ludzi bogatych i wpływowych. Można by jeszcze wiele innych antyludzkich (wprost szatańskich) praktyk wymienić!
      To są wszystko konsekwencje śmierci Boga w ludzkich sercach i wspólnotach. Jan Paweł II powtarzał, że śmierć Boga doprowadzi do śmierci człowieka. Pierwszymi objawami obumierania człowieczeństwa jest zamknięcie się na drugiego (bliźniego). Jest on nam nie potrzebny. Wydaje się nam, że możemy żyć i rozwijać się bez innych. Wystarczy żyć w świecie internetu lub telewizji. Ray Bradbury już w 1953 roku w swojej książce "Fahrenheit 451" ukazał świat w którym czytanie jest zakazane a wszechobecne ekrany są "rodziną" człowieka (jeśli czytanie zakazane, to oczywiście myślenia brak)! Czy dzisiaj te 60 lat temu fantastyczne perspektywy nie stają się realne. Jak podają socjologowie w Korei Południowej 60 % mieszkańców w wieku od 9 do 39 roku życia uzależnia się od gier komputerowych. Natomiast w Chinach jest już 30 milionów uzależnionych od świata gier! Stajemy się sobie coraz bardziej obcy. Człowiek, który został stworzony przez Pana, by wchodzić w relacje obecnie zamyka się przed nimi. Bez relacji, bez związków z bliźnimi nie przetrwa, nie poradzi sobie, ani w wymiarze duchowym, ani w materialnym.
      Lekarstwem na tę wielką i groźną chorobę ludzkości jest zaproszenie na nowo Boga do ludzkiego życia. Zaprosić kogoś do swojego życia to całkowicie otworzyć się na innego. Tym innym może być Bóg, ale również człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Jeden i drugi musi być ważny w moim życiu. Wpierw Chrystus, a następnie drugi człowiek.      

Gdańsk, w kwietniu 2011 r.
ks. Tomasz Knuth

 
<<< powrót do wydarzeń >>>